Ilościowo sprostam. Niech przyjdzie więcej gości, tylko tak żebym mógł rozpoznać po twarzach, która jest facet a który baba. Niekiedy się idzie pogubić z tymi twoimi znajomymi. Mówisz per pani, kobiety wychodzą. Per pan i znikają mężczyźni. Może nie powinienem ich tak tytułować, może to dla nich zbyt wiele i zbyt godnie naraz. Tak czy inaczej piszę do ciebie z jednym prostym przesłaniem. Ilościowo dam radę. Pomieszczę tych cyganów, artystów choćbym miał w każdym z pokoi szukać piątego kąta. Urodziłaś już? Masz wolne biodra? O czym teraz myślisz?
Pytam, ale na pewno wiem, że to już. Po wszystkim. Termin miałaś na drugi tydzień lipca. Trochę się ten list na poczcie zagubił. W pewnym momencie sam się zainteresowałem dlaczego nie jest jeszcze u ciebie, w szpitalu. Powiedzieli mi, że to taka nowa forma strajku. Wysyłają trochę później.
Znasz panią Jasie, listonoszkę. Pogadałem z nią przy tysiącu, od serca. Nawet punktów dałem uzbierać więcej. Za to zwycięstwo, notabene, jej pierwsze, odzyskałem kopertę zachowując podstawowy termin wysłania. Co nieco dopisałem.
Ułożyłem ci wiersze, cały tomik, jednak zmuszony byłem go wyjąć, idąc za namową zwyciężczyni. Podobno zła naczelnikowa powoli zaczęła planować akcję palenia paczek. Rad nie rad zrezygnowałem z poezji. Zanim wyjąłem tę książkę miałem gotowy koncept listu. Jego dalszy ciąg ułożyłem na końcu tomu, na ostatniej stronie. Natrafiłabyś na pozdrowienia i miłosne wyznanie po lekturze sonetów, fraszek, ballad. Żebyś je widziała! Trudno, dam ci jeden, na próbę, resztę zobaczysz jak wrócisz. Na chrzcinach Julki. Tak sobie wykombinowałem. Imię dostanie po mamie.Julio konwalio Julio raju łąkowych wiatrów
patrzę w twe zdjęcia ruchu się nie mogąc dopatrzeć
mogłabyś do mnie mrugnięciem powieki zadzwonić
słucham ciszy zresztą wiesz nie ma tu telefonu
wyszedłem wczoraj daleko
czułem jak kwiaty tęsknią
twoje miejsca znajdowałem
mgłą wiejską jak nawdychany
przewróciłem oczy obudził mnie pusty
szpitalny i mokry przeciąg że wrócisz
czeka łąka a i ja za nią w letargu
zrywam plątam ci z niej powrotu sen barwny
To by było na tyle. Wiedz, że każdą ilość przyjmie nasz domek. Rozłożę stoły. Długo cię nie ma, czasem myślę, że zdążyłbym zbudować nowy. Ucałuj maleństwo. Przyjeżdżaj prędko.- 24.04.2008 -
sobota, 27 czerwca 2009
List do Juli
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz